2 sty 2008

Parę dni przerwy na spokojne nerwy

Od dawna nic nowego na blogu. Powód jest prosty: byłam bardzo zajęta sesją egzaminacyjną i pisaniem prac zaliczeniowych. Sezonu światęczno-noworocznego, kiedy w Polsce czas zwalnia bieg, w Izraelu wcale nie dało się odczuć. Święta (co bardziej oczywiste) były dniem, jak każdy inny - ciepłym, słonecznym, roboczym. Sylwester i Nowy Rok (co mniej oczywiste) też nie był jakoś specjalnie obchodzony, ot może co najwyżej jako jeden powód więcej, aby studenci mogli urządzić imprezę. Ale oczywiście żadnego wolnego z tej okazji nie było. Rosz HaSzana - żydowski Nowy Rok - zaczął się przecież jesienią.

Jutro zdaję ostatni egzamin na uczelni, a potem wyjeżdzam trochę odpocząć po intensywnym semestrze. Jadę do Ejlatu, a potem do Jordanii. Wracam około 10 stycznia. A potem - 4 tygodnie intensywnego Ulpanu, czyli kursu hebrajskiego. Moje stypendium co prawda już tego nie pokrywa, ale mimo wszystko postanowiłam zostać i trochę zgłębić ten fascynujący język. A przy okazji przezimować w ciepłym klimacie.

Brak komentarzy: